sobota, 4 października 2014

To be or not to be


Są takie miejsca, które uwielbiam, ale bywam bardzo rzadko. Należy do nich niewątpliwie teatr. Bardzo lubię wszelkie kontakty ze sztuką na żywo. Ostatnio (co tu dużo kryć) zbyt wiele ich nie mam:) no chybaże zaliczyć do sztuki śpiew kołysanek synowi;))) I właśnie dlatego skakałam w ten piątek pod niebo z radości!!! Dosłownie!!! Byłam w miejscu, którego budowę wspierał osobiście sam Książę Karol!:))) Trochę to trwało, ale udało się i mamy w Gdańsku Teatr Szekspirowski!!! Zbudowany na wzór starych teatrów angielskich (co osobom siedzącym bez oparcia na 3 godzinnym przedstawieniu na pewno dało się we znaki:))) Miałam to szczęście, że siedziałam na widowni głównej przed sceną na skórzanym fotelu- i tu ukłony w stronę Tych, Którzy się do tego Mocno przyczynili :))))) jeszcze raz Dziękuje;) Teart Niesamowity pod każdym względem. Sztuka, którą dane mi było oglądać, była bardzo trudna do zrozumienia. "Hamlet" grany przez Niemców w ich rodzimym języku to zdecydowanie,mimo tłumaczenia, ponad moje zwoje mózgowe:)))) Ale ale ale ekhm ekhm ekhm:)))) nie samą sztuką człowiek żyje w teatrze:) zwłaszcza matka, która wyposzczona kulturalnie połykała każdą minutę jakby za chwilę świat miał się skończyć:) (jednocześnie modląc się, aby mleko wiadomo gdzie;))pozostało tam do momentu powrotu do domu:))) Każdy ruch na scenie, na widowni, każdy dźwięk, każdy wytworny frak, każde nieprzeciętne twarze, każdy zapach drogich perfum, każde zdanie, eleganckiej starszej pani siedzącej obok, która potrzebowała dzielić się emocjami z poprzednich spektakli....;)))Wszystko to żyło i stworzyło niepowtarzalny klimat. Takie już ze mnie zwierzę społeczne, że długo nie karmione bywa głodne wrażeń:)
Scena śmierci Hamleta spowodowała, że tych wrażeń nie zapomnę jeszcze baaaardzo długo. Otórz w tejże właśnie scenie nad publicznością otworzył się bardzo powoli jakby pękając na pol- dach teatru!!! Niebo było pięknie ugwieżdżone mimo serca miasta!:) Można było poczuć na własnej skórze jak duch tytułowego księcia uniósł się na wieki ku górze!!:))) Zwłaszcza, że powietrze niezbyt ciepłe w paździenikową noc;) Takież to właśnie emocje mną targają kiedy wspominam ten niesamowity wieczór. Wiem jedno: szybko wrócę tam na pewno:) 
Tymczasem idę już zamknąć me powieki... Oby nie na wieki:))) Powiało Szekspirem.... :)))) cóż....  Hamleta nie zapomnę nigdy.