niedziela, 31 sierpnia 2014

Dzień Blogowanie


Dziś Dzień Blogowania. A mnie dopadły jakieś czarne myśli. Chodzi mi o bloga, blogowanie i wszystko co się z tym wiąże. Spotykam się ze zdaniami, że powinnam pisać częściej. Dostaję czasami maile, że ktoś lubi mój styl pisania. To miłe i bardzo motywujące. Czasem jednak zastanawiam się czy chcę być w tej dziedzinie aż tak systematyczna. Przecież piszę sobie ot tak! A nie dla podtrzymania statystyk...ale nie ukrywajmy- jak widzę, że w jednym dniu blog ma 200 odsłon to unoszę się nad ziemią i klaszczę uszami:)))) Oczywiście nie jest to zjawisko codzienne, ale zdarza się w miesiącu nawet kilka razy:)) Pewnie dla starych wyjadaczy blogerskich to kropla w morzu, ale dla mnie to całe morze radochy :))) I właśnie z tej okazji i w związku z dzisiejszym dniem (przyp. Dzien Blogowania) chcę Wam i sobie obiecać, że będę pisać częściej.;)) na szczęście tematów w głowie nie brakuje. Jednym z nich jest podsumowanie minionego roku. Tak tak mam w domu kalendarz i również umiem czytać, że nowy rok to 1 styczeń. Dla mnie natomiast Nowy Rok rozpoczął się 19 października 2013;)) kiedy to na świat wydałam JJ syna pierworodnego:))) I właśnie zbliża się pierwsza rocznica tego oto wydarzenia. Na tą specjalną okazję będzie nowy, odrębny post, na który już zapraszam już dziś. A teraz idę napić się Prosecco i zaprzestać myślenia o tym czy pisać czy nie pisać bo i tak napisałam:)))) bo kobieta przecież zmienną jest czego stanowię przykład idealny:))) A jak mi się zachce to może jeszcze coś napiszę?....;))) A jak nie to skasuję to wszystko w cholerę. Taki mam nastrój- sory taki mamy klimat:)))-Powiedziała sobie kobieta a teraz cytują szeregi:)))No dobra spadam już bo pomyślicie, że to Prosecco to za mną a nie przede mną;) 




środa, 20 sierpnia 2014

Jesienne Top 10 - na to czekam :)



Fotografia pt. Znajdź Brunka:));)


Mimo, że jeszcze trwa sierpień ja już czuję jesień. Na spacerze liście spadają na głowę. Pająki wiją babie lato, które omiata wszystko co się da. Słońce nisko  grzeje jeszcze mocno. Jadę jutro na Warmię, Mazury nasycić się końcem lata. Napatrzeć się na zachody słońca. 



Nabiegać się po łąkach rano ...po rosie... po polach ... pachnących mokrą ziemią. Jesień to oprócz lata moja ukochana pora roku. Zimę, wiosnę można wykreślić. No dobra zima ok, ale przez okno i przy kominku a wiosna? Hmm... Niby robi się zielono, ale... Jakos bez entuzjazmu bo zimno jeszcze. 
A na prawdziwą jesień już czekam:)

Oto moje jesienne Top 10 :

1. jabłka - jedzmy dużo na złość Putinowi:) i sobie na zdrowie:)
 2. czerwone liście dzikiego wina na trasie zawsze tworzą magiczny klimat...;)
3. dynie- uwielbiam krem, ktory jesienią robię jak opętana aż mi obrzydnie i mąż powie dość:)
4. pusta plaża w Rewie!:) tylko morze, słońce, piach i ja- bezcenne chwile wkońcu jesienią stają się realne:)
5. Pojadę w góry na weekend- jeśli Tatry to tylko jesienią!!! Tak od lat. 
6. grzyby- uwielbiam zbierać mimo, że nie jem:) ale chodzenie po lesie i koszenie prawdziwków- radość po pachy:)
7. wrzosy na jesiennym balkonie przy blasku tea lightów - już są:) nie mogłam ich nie kupić jak tylko się pojawiły choć obok mam jeszcze pelargonie;)
8. długie spacery w liściach po kolana - kopanie kolorowych liści sprawia mi frajdę jak dziecku mojemu nowa zabawka:)
9. miękkie swetry- już czekają żeby mnie otulić:)
10. Wystawiać twarz do jesiennego słonka- jest nisko, mocno grzeje i przywołuje wspomnienia cudownego lata:)
A Wy na co czekacie tej jesieni? 
Cokolwiek by to było życzę Wam abyście byli szczęśliwi czy to jesień czy zima czy wiosna bo latem to wiadomo :)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Wracać czas









Witamy po długiej przerwie urlopowej:) Choć nasz urlop nadal trwa to mazurskie słońce coraz niżej. Pozytywna energia krąży w żyłach i mam nadzieję, że zostanie jeszcze długo. Ach cóż to były za wakacje:)))!!!! Dziękuję Ci synku, że byłeś tak wspaniały:)) Przejechaliśmy 3200 km. Zwiedziliśmy 2 przepiękne winnice w Czechach i we Włoszech. Wykąpaliśmy się w Adriatyku, który miał 27 st :)))) Kocham to morze:) Czuję się w nim jak w wielkiej wannie. Spełniliśmy marzenie:)))) Skryte więc nie zdradzam jakie;)) ale uczucie spełnienia jest chyba najwspanialsze aby czuć się szczęśliwym człowiekiem. Najedliśmy się "robali" morskich na zapas:) Niby są i u nas, ale!!! Nigdzie nie smakują tak, jak tam, gdzie przed chwilą zostały złowione:) Wieczorne szlajanie się po włoskich uliczkach, ciemnych zaułkach, nocne leżenie na plaży- tak tak uwielbiam gapić się na gwiazdy nad brzegiem morza- to wszystko było możliwe dzięki babci, która z nami była:))) Mamo dziękuję Ci za wspaniałe wakacje, które bez Ciebie nie byłyby tak szalone:)))Odwiedzenie tych samych miejsc, do których od lat przyjezdzalismy sami, a teraz z synem, babcią:) Cudownie!!! Ci sami ludzie znajome twarze, które Cię poznają:)) Za to kocham Lignano:). A ich podejście do dzieci przerosło moje wszelkie oczekiwania. Muszę Wam to opisać. Na każdym kroku spotykaliśmy się z ogromną sympatią do JJ. Włosi uwielbiają dzieci. Fakt- JJ jest dzieckiem mega otwartym, pogodnym i roześmianym, ale ich reakcja była niesamowita. Poczynając od obsługi hotelowej przez kelnerów, sklepowych, a nawet księdza w kościele. Wszyscy musieli choćby na chwilę zagadnąć: Ciao bambino- śni mi się po nocach:)) było to bardzo miłe. Zeszłam na ziemię, kiedy to w knajpie już w Polsce JJ dotknął długopis pani kelnerki a ta odsunęła się  z wyrazem twarzy jakby chciał ją zarazić groźną bakterią;) Cóż mentalność jest jaka jest, ale ja nadal pozostaję tam, gdzie czułam się wspaniale:) Nowością było zabranie butów biegowych- ależ tam są ścieżkich do biegania- przygotowane przy samym morzu oprócz oczywiście ścieżek przy plaży. Biegałam codziennie o 6 rano kiedy jeszcze las parasoli i leżaków był pusty. Czuć było tylko zapach morza i słychać kutry, które uwijały się ciągnąć sieci z krewetkami. Joga na plaży o wschodzie słońca- bezcenne:) 
Ach mogłabym tak w nieskończoność. Reset totalny. Powrót do internetów??? Jakoś tak powoli wracam. Niespecjalnie stęskniona- ale blog musi żyć:))) a ja razem z nim:))) to moje życie, moja pasja.  A teraz :
Trochę fotek z naszej wyprawy:)

Alpy są moim talizmanem. Ich widok napawa mnie harmonią na cały rok.



Widok z naszego balkonu:)



A tu tak zapachniało Mazurami:) a to przystań jachtowa w Lignano:)

Winnica Morawy- Czechy:) Wino przepyszne- zamoczyłam dzioba to wiem:)



I trochę łakomych kąsków czyli Tiramisu, pannacota, "robale" :)