wtorek, 12 sierpnia 2014

Wracać czas









Witamy po długiej przerwie urlopowej:) Choć nasz urlop nadal trwa to mazurskie słońce coraz niżej. Pozytywna energia krąży w żyłach i mam nadzieję, że zostanie jeszcze długo. Ach cóż to były za wakacje:)))!!!! Dziękuję Ci synku, że byłeś tak wspaniały:)) Przejechaliśmy 3200 km. Zwiedziliśmy 2 przepiękne winnice w Czechach i we Włoszech. Wykąpaliśmy się w Adriatyku, który miał 27 st :)))) Kocham to morze:) Czuję się w nim jak w wielkiej wannie. Spełniliśmy marzenie:)))) Skryte więc nie zdradzam jakie;)) ale uczucie spełnienia jest chyba najwspanialsze aby czuć się szczęśliwym człowiekiem. Najedliśmy się "robali" morskich na zapas:) Niby są i u nas, ale!!! Nigdzie nie smakują tak, jak tam, gdzie przed chwilą zostały złowione:) Wieczorne szlajanie się po włoskich uliczkach, ciemnych zaułkach, nocne leżenie na plaży- tak tak uwielbiam gapić się na gwiazdy nad brzegiem morza- to wszystko było możliwe dzięki babci, która z nami była:))) Mamo dziękuję Ci za wspaniałe wakacje, które bez Ciebie nie byłyby tak szalone:)))Odwiedzenie tych samych miejsc, do których od lat przyjezdzalismy sami, a teraz z synem, babcią:) Cudownie!!! Ci sami ludzie znajome twarze, które Cię poznają:)) Za to kocham Lignano:). A ich podejście do dzieci przerosło moje wszelkie oczekiwania. Muszę Wam to opisać. Na każdym kroku spotykaliśmy się z ogromną sympatią do JJ. Włosi uwielbiają dzieci. Fakt- JJ jest dzieckiem mega otwartym, pogodnym i roześmianym, ale ich reakcja była niesamowita. Poczynając od obsługi hotelowej przez kelnerów, sklepowych, a nawet księdza w kościele. Wszyscy musieli choćby na chwilę zagadnąć: Ciao bambino- śni mi się po nocach:)) było to bardzo miłe. Zeszłam na ziemię, kiedy to w knajpie już w Polsce JJ dotknął długopis pani kelnerki a ta odsunęła się  z wyrazem twarzy jakby chciał ją zarazić groźną bakterią;) Cóż mentalność jest jaka jest, ale ja nadal pozostaję tam, gdzie czułam się wspaniale:) Nowością było zabranie butów biegowych- ależ tam są ścieżkich do biegania- przygotowane przy samym morzu oprócz oczywiście ścieżek przy plaży. Biegałam codziennie o 6 rano kiedy jeszcze las parasoli i leżaków był pusty. Czuć było tylko zapach morza i słychać kutry, które uwijały się ciągnąć sieci z krewetkami. Joga na plaży o wschodzie słońca- bezcenne:) 
Ach mogłabym tak w nieskończoność. Reset totalny. Powrót do internetów??? Jakoś tak powoli wracam. Niespecjalnie stęskniona- ale blog musi żyć:))) a ja razem z nim:))) to moje życie, moja pasja.  A teraz :
Trochę fotek z naszej wyprawy:)

Alpy są moim talizmanem. Ich widok napawa mnie harmonią na cały rok.



Widok z naszego balkonu:)



A tu tak zapachniało Mazurami:) a to przystań jachtowa w Lignano:)

Winnica Morawy- Czechy:) Wino przepyszne- zamoczyłam dzioba to wiem:)



I trochę łakomych kąsków czyli Tiramisu, pannacota, "robale" :)



2 komentarze:

  1. Super! My z mężem i 8miesiecznym synem mieliśmy europejski trip w maju :) Strzelilo nam 5070km ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5000 km:) pieknie;)) u nas 3400:) było wspaniale mimo wielu obaw przed wyjazdem:) uwielbiamy podróże i widac, ze nie będziemy musieli z nich rezygnować :)

      Usuń

Komentuj śmiało- Ty także tworzysz to miejsce :)